Magdalena Ujma
Kobieta i mężczyzna nie istnieją
1.
Pojęcie płci zakłada istnienie różnicy. W mitycznych czasach istniała jedność ludzi, lecz została na zawsze utracona. Arystofanes w Uczcie spisanej przez Platona opowiadał, że kiedyś na świecie żyły trzy płcie: męsko-męska, kobieco-kobieca i męsko-kobieca. Istoty ludzkie były podwójne i miały formę idealną – kuli. Potem zaś pojawił się podział i unia ciał zniknęła, a ludzie przez wieki coraz bardziej oddalali się od siebie. Nie pamiętamy już o pierwszym zespoleniu ciał i płci.
Pojęcie „versus” w języku polskim jest używane w znaczeniu „przeciwko”. Znaczenie to jednak nie pochodzi z łaciny, gdzie słowo oznacza „w stronę”. Angielszczyzna nadała mu znaczenie odwrotne i to właśnie znaczenie przejęła polszczyzna: „przeciw” i „w porównaniu”.
2.
Wspólna wystawa Iwony Demko i Bartka Jarmolińskiego nazywa się Versus i obraca się wokół pytania: czym jest prawdziwa kobiecość i czym jest prawdziwa męskość. Już samo postawienie sprawy wskazuje na intencje twórców. Pytanie bowiem jest zasadnicze i postawione bezpośrednio, jakby rzucone prosto w twarz każdemu z nas – widzów tej wystawy. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek niuanse: takie sformułowanie wskazuje jasno, że autorzy uczestniczą we współczesnych dyskusjach o kulturze i o płci – biologicznej i kulturowej, być może pragną także stworzyć jakieś nowe jej rozumienie, bądź poszerzyć stare jej definicje. Autorzy pragną to pytanie zadać nam, którzy tę wystawę oglądamy. Musimy się do tej kwestii odnieść, przemyśleć ją, zastanowić się nad własnym zdaniem.
Tymczasem niezwykle trudno jest odpowiedzieć na pytanie o prawdziwą płeć i jej rodzaje, bo ona, w swoim idealnym wcieleniu, nie istnieje. Pytanie o płeć jest w gruncie rzeczy takim samym pytaniem jak o inne wielkie kategorie epoki nowoczesnej. O prawdę, o sztukę, o historię i mnóstwo innych abstrakcyjnych, ogólnych pojęć. Gdy głębiej zastanowić się nad nimi, okazuje się, że nie jesteśmy w stanie zdefiniować kobiety czy mężczyzny, bo wielość wzorów, postaw, poglądów, jakie poszczególne kobiety i poszczególni mężczyźni przyjmują w swoich życiach, wielość tego jak się określają i co ich uszczęśliwia, odpowiada prawdopodobnie ilości ludzi na świecie. Z tego właśnie powodu nie jesteśmy w stanie wcielić abstrakcyjnych pojęć w życie. Męskość i kobiecość nie istnieją jako ucieleśnienia abstrakcyjnych definicji. I właśnie dlatego tak często nas unieszczęśliwiają.
Dzieje się tak, ponieważ nieustannie nimi się posługujemy – definicjami stworzonymi na codzienny użytek, dotyczącymi bieżącego życia. Z tych definicji nie zdajemy sobie sprawy, bo ułatwiają nam funkcjonowanie na poziomie zwykłego życia, w określonej grupie ludzi, w określonych ramach kultury, pewnych zwyczajów, sposobów postępowania, zachowań. Stąd bierze się właśnie paradoks: niby „prawdziwa” kobiecość czy męskość nie istnieją, ale wciąż dyktują nasze zachowania i reakcje, nie mówiąc już o życiowych wyborach. Są to sformułowania przyjęte ad hoc, bez zastanowienia, w trakcie wychowania czy życia wewnątrz jakiejś społeczności, powtarzane w rozmowach, widniejące jako milczące założenie w tkance życia codziennego, otaczającej nas ikonosfery: w serialach telewizyjnych, reklamach i innych tekstach kultury.
Z drugiej strony wszyscy ich pragniemy. Bo one ułatwiają życie, porozumiewanie się z innymi ludźmi, dają poczucie bezpieczeństwa, bo niby jesteśmy tacy sami jak inni. Właśnie w tym miejscu znajduje się wystawa Iwony Demko i Bartka Jarmolińskiego. Ich wspólne przedsięwzięcie wyrasta z założenia, że trzeba sobie zdawać sprawę z obiegowych poglądów. Stan samoświadomości daje wiedzę o nas samych i przyczynach naszego zachowania, wpojonych norm, odpowiada na pytanie dlaczego nasze życie poszło tą, a nie inną drogą, czy czujemy się szczęśliwi i spełnieni czy nie. Te, obiegowe poglądy, gdy już zostaną wyciągnięte na wierzch, można analizować i przymierzać jakby były kostiumami. Dla Iwony i Bartka właśnie takie, wręcz odruchowe, poglądy na temat płci stały się kostiumami. Można je na siebie wkładać, ale trzeba mieć do nich dystans.
Prace Iwony i Bartka pełnią zatem rolę wywoływaczą popularnych poglądów. A jakie one mogą być? Ano znane do znudzenia, ale wciąż bezrefleksyjnie powielane: dziewczynki chodzą w różowym, chłopcy w niebieskim. Albo: mózg kobiety jest mniejszy od męskiego, bo kobiety nie mają zdolności do myślenia analitycznego i nie nadają się do pracy naukowej i twórczej. To – podkreślam – oczywiście stek bzdur. Nowoczesność, nasze współczesne czasy, przekonały nas jak poglądy te są odległe od rzeczywistości. Równouprawnienie, choć nie jest doskonałe, realizuje się na naszych oczach. Kobiety mają swobodę osobistą, prawa obywatelskie, mogą się kształcić. Mężczyźni mają urlop „tacierzyński”. Właśnie – zazwyczaj, gdy mowa o równości płci, myśli się o kobietach. Nie zapominajmy o opresyjnych przekonaniach dotyczących mężczyzn. Oni też nie mają lekko. Takie przekonania mówią np. że „chłopaki nie płaczą”, albo że prawdziwy mężczyzna musi posadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna. A jeżeli mężczyzna ma córki? Albo jeżeli nie interesuje go zakładanie rodziny? Przecież znamy i mamy wokół siebie mnóstwo osób, które nie spełniają owych kulturowych norm i przekonań. Zapewne sami też nie wypełniamy tych norm. I co? Jak się czujemy?
3.
Autorzy wystawy proponują publiczności test „sprawdź jakie masz poglądy”. Siusiające dzieci, wzięte z dobrze znanych w polskich domach znaczków oznaczających toalety, zostały powiększone do dużych rozmiarów. Coś tu jednak nie gra… Ach, te dzieci siusiają na odwrót. Ten prosty zabieg Bartka ma zdolność wywoływania w widzu wielu myśli i skojarzeń. Przede wszystkim praca jest powrotem do domu rodzinnego i świata dzieciństwa, co przywołuje nie tylko indywidualne wspomnienia, ale i ogólniejsze myśli o polskim wychowaniu i jego wzorach. W ten sposób rzeczywiście nas wychowywano: wpojono nam przekonanie, że tak siusia dziewczynka, a tak chłopczyk. W prostym fizjologicznym fakcie odbija się szereg innych, związanych z nim rzeczy. Przede wszystkim odbija się tutaj wizja dwubiegunowego, nudnego świata, w którym to, co męskie jest ściśle i rygorystycznie oddzielone od tego, co żeńskie. Jaki jest sens takiego podziału? Dlaczego nam i naszej kulturze tak bardzo zależy na tym podziale? Sfilmowane wypowiedzi o prawdziwej męskości, które możemy oglądać na wystawie, pokazują absurd takich przekonań. Skoro – przynajmniej teoretycznie – w naszym świecie zlikwidowaliśmy niewolnictwo, to dlaczego jesteśmy tak bardzo zależni od obiegowych przekonań? Również praca Iwony – trzy mózgi: różowy, niebieski i srebrny, czyli nijaki, neutralny, pokazują sztuczność podziałów według płci. Mózgi są takie same. Po mózgach nie widać płci. Wszyscy mamy na początku takie same możliwości. Wszyscy jesteśmy potencjalnymi geniuszami.
4.
Płeć nie jest nam niezbędna do życia. Versus mówi nam właśnie o tym. Ostre postawienie sprawy: męskość przeciwko kobiecości, jakie obowiązuje w naszej kulturze, bardziej nam szkodzi niż nas uszczęśliwia. Mam wrażenie, że artyści mówią nam poprzez swoje dzieła (nieco kolokwialnie): „odpuść sobie z tą płcią”. Poczuj trochę więcej wolności, pozbądź się presji, pobaw się kobiecością lub męskością. Niedawno przeczytałam o pewnej osobie, pierwszej na świecie, która nie ma określonej płci i wywalczyła to sądowo. Pojawiają się także często głosy, że – owszem – walka o równouprawnienie jest niezwykle ważna, lecz w życiu codziennym nie przejmujmy się aż tak bardzo jak bardzo jesteśmy męskie lub żeńskie, męscy lub żeńscy.
Podziały szkodzą całości, ograniczają swobodę wyboru. Wystawa Iwony i Bartka zaprasza nas do zabawy w płeć.